Refleksja
Bogactwo treści słowa Bożego XXIV Niedzieli Zwykłej można otworzyć różnymi kluczami. Proponuję klucz zawarty w modlitwie dnia. Kościół prosi w niej Boga: „wejrzyj na nas i daj nam całym sercem służyć Tobie, abyśmy mogli doznawać skutków Twojego miłosierdzia”. Proszę najpierw zauważyć, Matka Kościół nie prosi o doświadczenie przez nas Bożego miłosierdzia, lecz o doznawanie jego skutków. Jest ich bardzo wiele, nade wszystko dzieło Chrystusowego odkupienia, to znaczy nasze wyzwolenie z niewoli grzechu, śmierci i szatana, pojednanie z Bogiem, bogate obdarowanie pełnią łaski i prawdy, dar otwartego nieba, wspólnota wiary, jaką jest Kościół. Prosząc Boga o udział w tym wszystkim, Matka Kościół daje nam bardzo jasną podpowiedź: Bóg nie skąpi nam udziału w tych wszystkich dobrach zbawienia, nie ma żadnej bariery z Jego strony. Warunek jest w zasadzie jeden i znajduje się po naszej stronie – chodzi o to, by całym sercem służyć Bogu, to znaczy mieć serce otwarte dla Boga.
Jeśli tak się rzeczy mają, nie może nas dziwić, że papieże Jan Paweł II i Benedykt XVI rozpoczynali swe pontyfikaty od wołania w naszą stronę: „Otwórzcie drzwi Chrystusowi”. Benedykt XVI nawet dodał: „Nie bójcie się. On wam niczego nie zabierze, On nie przychodzi jak złodziej, by kraść, lecz jako Dobrodziej, by obdarowywać”.
A cóż dopowiadają nam do tej zasadniczej prawdy o Bogu i naszym zbawieniu dzisiejsze czytania? Fragment wyjęty z Księgi Wyjścia zwraca nam uwagę na to, że warunkiem doznawania owoców Bożego miłosierdzia jest uznanie w Bogu Pana swego życia, zwalczanie wszelkich przejawów bałwochwalstwa i trwanie na drodze wskazanej nam przez Niego. Nie można więc oddawać czci bożkom i żyć po swojemu. Myśl o Mojżeszu, jako Ratowniku ludu, który zbłądził, niesie z sobą pośrednio wskazanie na Jezusa – Tego, który zbawia lud od jego występków, orędując za nami u Ojca poprzez Eucharystię, to znaczy stale uobecnianą w Kościele ofiarę ze swego życia. Oto Nowy Mojżesz, który uśmierza słuszny skądinąd gniew Boga Ojca, gdy my, Jego dzieci, oddajemy cześć różnorakim cielcom współczesności. On też podpowiada św. Paweł Tymoteuszowi w pierwszym doń liście, przyobleka nas mocą i stale otacza swoją wielkodusznością. Co więcej i św. Paweł, i dzisiejsza Ewangelia podkreślają, że ów Nowy Mojżesz po to przyszedł na świat, aby nas – grzeszników – zbawić!
Natomiast Jezusowa przypowieść o miłosiernym Ojcu zwiastuje na wyraźnie: Bóg nigdy nie zwleka z obdarowywaniem swoich dzieci, chętnie bierze nas w ramiona i ogarnia swą miłością. Trzeba tylko zawrócić z drogi odchodzenia od Niego. Jak ów marnotrawny syn trzeba uznać swą winę przełamać opory i wstąpić na drogę powrotu. Gdy będziemy jeszcze daleko wybiegnie nam naprzeciw, obejmie nas i na powrót usynowi. Warto też zauważyć, że traktuje jednakowo wiernych i niewiernych, którzy się nawrócili. Dlatego dobrze jest Mu służyć całym swoim sercem!
bp Andrzej Czaja
Złota myśl tygodnia
Za sprawą katolickich rodziców dokonuje się pierwsza ewangelizacja. Trzeba zatem, by rodzice jeszcze bardziej poczuli się odpowiedzialni za spełnienie tej swojej podstawowej misji – zwłaszcza poprzez dobry przykład życia z wiary.
bp Paweł Stobrawa
Na wesoło
Małżeńskie rozmowy:
- Mógłbyś mnie czasem zaprosić gdzieś na kolację – mówi żona do męża.
- Przykro mi, nie umawiam się z mężatkami – odpowiada mąż.
- Ale ja jestem twoją żoną – tłumaczy żona.
- Nie robię wyjątków – podsumowuje mąż.
- Nie jestem zazdrosna, ale nie chce, żebyś rozglądał się na prawo i lewo – mówi żona do męża.
- Kobieto, przechodzimy przez ulicę – tłumaczy się mąż.
- Nie interesuje mnie to – odpowiada żona.
Święci z naszej ziemi
Ofka Raciborska
Eufemia, zdrobniale Ofka, urodziła się ok. 1299 r. Jej ojcem był Przemysł, książę raciborski, a matką była Anna, księżniczka czerska z Mazowsza. 9 kwietnia 1306 r. ojciec postanowił umieścić ją w klasztorze dominikanek w Raciborzu na naukę i wychowanie. 9 kwietnia 1313 r. Ofka wstąpiła do tegoż klasztoru i przyjęła habit zakonny. Wówczas wniosła spory posag przygotowany jej przez ojca i brata Leszka. Zapewne już w 1314 r. złożyła profesję zakonną. Życie Eufemii w zakonie normowały Reguła św. Augustyna i Konstytucje sióstr Zakonu Kaznodziejskiego. Zgodnie z nimi zakonnica, przebywając w klauzurze i żyjąc w ubóstwie, czystości oraz posłuszeństwie, oddawała się głównie modlitwie i pokucie, aby w ten sposób wspomagać działalność apostolską dominikanów. Ofka spędziła w raciborskim klasztorze prawie 46 lat, wciąż troszcząc się o jego dobre funkcjonowanie i rozwój. W tym celu kupowała czynsze i wioski, a nawet miasteczko Baborów. Odegrała niemałą rolę w procesie powstawania kościoła klasztornego. Cieszyła się wielkim uznaniem wśród prowincjałów, Stanisława z Krakowa i Piotra z Chomiąży, członków kapituły prowincjalnej polskich dominikanów oraz innych osób z rodziny książęcej, rycerstwa i szlachty. Należała do maryjnego Bractwa Literackiego w Raciborzu, którego statuty pochodzą z 1343 r. W latach 1341-1346 i 1349-1359 pełniła funkcję przeoryszy klasztoru dominikanek w Raciborzu. W 1346 r. na własną prośbę została złożona z urzędu przełożonej. Wcześniej oddała klasztor i wszystkie jego posiadłości pod opiekę papieża Klemensa VI (1342-1352), który 2 lipca 1345 r. w Awinionie wydał bullę protekcyjną dla raciborskich dominikanek. Powodem tego były zapewne zagrożenia płynące z wojny polsko-czeskiej o Śląsk (1345-1348) i troska o zabezpieczenie dóbr klasztoru. W latach 1346-1349 toczyła się sprawa kradzieży pieniędzy Eufemii, której dokonał pewien dominikanin. Dochodziła ona sprawiedliwości, odwołując się do kapituł prowincjalnych Zakonu Kaznodziejskiego, zebranych w Toruniu, Krakowie i Legnicy, a nawet do generała zakonu. 8 grudnia 1358 r., w obecności m.in. Mikołaja II Przemyślidy, księcia opawsko-raciborskiego, jego syna Jana, prowincjała polskich dominikanów Piotra z Chomiąży i spowiednika raciborskich dominikanek Jana, Eufemia oznajmiła swoją ostatnią wolę. Poszczególne włości i czynsze zapisała swoim krewnym księżniczkom, będącym mniszkami w Raciborzu i postanowiła, że po ich śmierci wszystko przejdzie na własność konwentu raciborskich sióstr. Stąd też nazywana jest fundatorką klasztoru dominikanek w Raciborzu, w którym zmarła w opinii świętości 17 stycznia 1359 r.
Ks. Grzegorz Kublin
Opowiadanie
Kiedy kończy się noc
Pewien stary rabin zapytał kiedyś swoich uczniów, na podstawie czego można rozpoznać dokładnie chwilę w której kończy się noc a zaczyna dzień.
- Może jest to ów moment, gdy można już łatwo odróżnić psa od owcy?
- Nie - powiedział rabin.
- A gdy można odróżnić drzewo daktylowe od drzewa figowego?
- Nie - powtórzył rabin.
- A więc kiedy? - spytali uczniowie.
- Wtedy, gdy patrząc na twarz jakiejkolwiek osoby, rozpoznajesz w niej brata lub siostrę. Aż do momentu tego momentu panuje noc w twoim sercu - wyjaśnił rabin.
"Nauczyliśmy się fruwać jak ptaki, pływać jak ryby,
ale nie nauczyliśmy się żyć jak bracia" (Martin Luther King)
Z nauczania pasterzy diecezji opolskiej
Najlepszą zatem gwarancją godziwego życia człowieka będzie realizowanie orędzia zawartego w Ewangelii. Inny byłby obraz świata i inaczej wyglądałoby nasze życie, gdybyśmy w codzienność wprowadzali to, czego uczy Jezus. Szczególnie ważne słowa padają w Kazaniu na górze. Tam Jezus powiedział, kto jest prawdziwie błogosławiony, czyli szczęśliwy. Tam wskazał na świętość i nierozerwalność życia małżeńskiego. Tam upomniał się o dobre imię bliźniego, powściągliwość w wydawaniu sądów i opinii. Tam również zobowiązał nas, byśmy jako jego uczniowie byli solą ziemi, światłem dla świata, miastem położonym na wzgórzu. Tylko taka postawa może przyczynić się do tego, że otaczająca nas rzeczywistość będzie budowana według Bożych planów i zamiarów, a my będziemy mogli żyć uczciwie i bezpiecznie. Niech zatem nasze postępowanie według Ewangelii pomaga nam otoczyć troską każde życie i cieszyć się owocami właściwego wykorzystania tego cennego daru Boga.
bp Paweł Stobrawa