Telefon: +32 410 64 19    E-mail: pm05@poczta.onet.pl


Refleksja

W modlitwie dnia XXIII Niedzieli Zwykłej Kościół zwraca się do Boga z prośbą, aby wejrzał łaskawie na wierzących w Chrystusa i obdarzył ich prawdziwą wolnością. W ten sposób Kościół pośrednio komunikuje nam, swoim dzieciom, podstawową prawdę o wolności człowieka, że jest Bożym darem i jako taka urzeczywistnia się w przestrzeni związku człowieka z Bogiem. Bóg stworzył nas wolnymi, a kiedy ten dar utraciliśmy wskutek własnej samowoli i podeptania woli Bożej, sprawił – mocą Chrystusowego posłuszeństwa aż do śmierci – że ją odzyskaliśmy. Święty Paweł dobitnie zaznacza w Liście do Galatów (6,1) „Ku wolności wyswobodził nas Chrystus”.

Inne ważkie podpowiedzi na temat „prawdziwej wolności” człowieka przekazuje nam dzisiejsza liturgia Bożego słowa. Rozpocznę od myśli zawartej w Liście św. Pawła do Filemona. Adresat listu, Filemon, zamożny Kolosanin, zawdzięcza swoje nawrócenie św. Pawłowi. I na tej podstawie zwraca się Apostoł do tego, którego począł dla Chrystusa, o ułaskawienie, obdarowanie wolnością Onezyma – zbiegłego niewolnika Filemona, którego nawrócił w rzymskim więzieniu. Apostoł daje Filemonowi do zrozumienia, że osiągnie wyższy stopień wolności przez to, że obdaruje wolnością swego niewolnika. Sam zaś o sobie św. Paweł pisze, że jest więźniem Chrystusa Jezusa i uznaje za gwarancję wolności człowieka noszenie kajdan dla Ewangelii. Tak daje nam do zrozumienia, że bezwarunkowe posłuszeństwo Ewangelii stoi na straży naszej wolności.

Z pewnością trudno tę myśl pogodzić z dzisiejszymi interpretacjami ludzkie wolności, gdy rozumie się ją najczęściej jako możliwość życia i działania bez jakichkolwiek ograniczeń. Jednak Boże orędzie o wolności człowieka, ujawniające się już na pierwszych stronicach Biblii jest właśnie takie: Adamowi i Ewie dobrze się wiodło dopóki dawali posłuch Bożemu prawu: ze wszystkich drzew tego ogrodu wolno wam jeść, tylko nie z tego stojącego pośrodku ogrodu, abyście nie pomarli. Gdy to przykazanie Boże podeptali, stali się niewolnikami diabła. Myśleli, że się wyzwalają, tymczasem nałożyli sobie sami kajdany niewoli szatańskiej.

Myśl o prawdziwej wolności podejmuje również dzisiejszy fragment Księgo Mądrości. Autor daje do zrozumienia, że nasza prawdziwa wolność zakłada znajomość zamysłu Bożego. Boży projekt na ludzkie szczęście jest u źródła naszej wolności i dobra. Innymi słowy nie trzeba się obawiać, że wypełnianie woli Bożej ogranicza naszą wolność. Dobitną lekcję na ten temat stanowi Kalwaria – konanie i śmierć Jezusa na krzyżu, zgodnie z wolą Ojca, jest źródłem wolności Chrystusa i naszego wyzwolenia. Chrystus nie dał się zwieść szatanowi, nie dał się skrępować i nas zbawił. Trzeba więc w trosce o trwanie w wolności zabiegać o pełnienie woli Bożej, a najpierw o poznanie Bożego zamysłu wobec nas. Tego zaś nie da się osiągnąć bez wsparcia Bożego Ducha. Dlatego jako dzieci Boże winniśmy stale wołać „Veni, Sancte Spiritus”. O ile zły duch nas spętał i stale zniewala, gdy dajemy mu posłuch, o tyle Boży Duch jest gwarancją naszej wolności i trzeba stale się nań otwierać, Bożemu Duchowi ulegać!

bp Andrzej Czaja


Złota myśl tygodnia

Bliżej Boga-Człowieka. Nic nadzwyczajnego. Po prostu powrót do źródeł chrześcijaństwa.

bp Andrzej Czaja


Na wesoło

W szkole pani pyta dzieci:

- Kto to jest odważny człowiek?

- To mój tata. On potrafi się odezwać, gdy mówi mama – odpowiada Jasiu

Mąż do żony:

- Dziękuję za wczoraj, było naprawdę fantastycznie.

- Przecież się nie widzieliśmy – odpowiada żona.

- No właśnie…


Świadkowie wiary z naszej ziemi

ks. Ignacy Stuchly

Urodził się 14 grudnia 1869 r. w Bolesławiu, małej wsi na śląsko-morawskim pograniczu, w czeskiej rodzinie Stuchlých, jako czwarte z dziewięciorga dzieci Szymona i Marianny z domu Procházkovej. W Bolesławiu rodzina prowadziła gospodarstwo rolne. Ignacy został ochrzczony w kościele parafialnym św. Wawrzyńca w Piszczu (obecnie Píšť w Republice Czeskiej).

Młodość spędził w rodzinnym Bolesławiu, pobierając naukę w niemieckiej szkole podstawowej, w której nauczycielem był Jan Kolibaj. To on na lekcjach śpiewu grał na skrzypcach i uczył dzieci pieśni morawskich oraz lokalnych zwyczajów. Rodzina Stuchlych była bardzo religijna (czterech synów zostało księżmi, a jedna córka zakonnicą). Ignacy aktywnie uczestniczył w życiu parafialnym, chętnie uczęszczał na roraty w Piszczu i brał udział w pielgrzymkach do miejsc kultu maryjnego, np. w odpuście ku czci Matki Bożej Hrabyńskiej. Powoli odkrywał w sobie powołanie do służby Bożej. Od kapelana sióstr urszulanek dowiedział się o nowym zgromadzeniu założonym we Włoszech przez ks. Jana Bosko. Napisał więc list do Turynu. Odpowiedź otrzymał od ks. Michała Rua, następcy ks. Bosko i w 27. roku życia (1896) rozpoczął formację w Valsalice k. Turynu. Po ukończeniu nowicjatu kontynuował studia filozoficzne i rolnicze w Ivrea. Święcenia kapłańskie przyjął z rąk kard. Missy 3 listopada 1901 r. Od razu złożył podanie o skierowanie go na misje, jednak ks. Rua stwierdził: „Twoje misje są na Północy!”. Sukcesywnie powierzane były mu różne zadania, najpierw we Włoszech i Słowenii, a następnie w Czechosłowacji. W 1921 r. został skierowany do pracy duszpasterskiej i budowy sanktuarium Maryi Wspomożycielki Wiernych w Ljublijanie. Po ukończeniu budowy w 1927 r. został posłany do Czechosłowacji, aby w miejscowości Frysztak założyć pierwszą wspólnotę salezjańską. W latach 1928-1934 był jej przełożonym, a następnie został mianowany inspektorem Czeskiej Prowincji Salezjańskiej (1935-1948). W tym czasie salezjanie byli prześladowani i szykanowani, zamykano prowadzone przez nich szkoły i ośrodki, niejednokrotnie przepędzano ich z miejsca stałego pobytu. Umieszczani byli w różnych obozach internowania. Ks. Ignacy Stuchly zmarł w wieku 83 lat w areszcie domowym w Lukowej. Pochowany został 22 stycznia 1953 r. we Frysztaku.

ks. Jan Kochel


Opowiadanie

Kochasz mnie?

W wielkim stawie śliczna kijanka wyszła za mąż za rybę. Ale pewnego dnia wyrosły jej nogi i jak zdarza się wszystkim kijanką, zaczęła powoli zmieniać się w żabę.

Powiedziała wówczas do męża, ryby:

- Muszę pójść za moim przeznaczeniem i żyć na ziemi. Dlatego i ty musisz przyzwyczaić się do życia na ziemi.

- Moja droga – zaprotestował mąż cóż zrobiłbym z moimi płetwami i moimi skrzelami? Wykończyłbym się!

Kijanka (a właściwie już żaba) westchnęła:

- Kochasz mnie, czy nie kochasz?

- Naturalnie, że Cię kocham- westchnął mąż.

- A więc pójdziesz ze mną, prawda?- stwierdziła kijanka.


Z nauczania pasterzy diecezji opolskiej

Na naszej pięknej Ziemi Śląska Opolskiego jest jednak znacznie więcej ludzi potrzebujących. Mam na myśli zwłaszcza ludzi samotnych i opuszczonych, także wielu ludzi młodych zagubionych w dzisiejszych świecie. Trzeba, byśmy sobie uświadomili, że w nich przychodzi do nas Jezus i puka do drzwi naszych serc, prosząc o posługę miłości. To coś więcej niż doraźne wsparcie czy nawet gościna. Ma miejsce tam, gdzie wchodzimy w osobowe relacje z potrzebującymi, najczęściej bardzo wymagające, by razem dźwigać ciężar ich życia. Taką posługę świadczą w wielu domach siostry zakonne, pielęgniarki Stacji Caritas i coraz liczniejsi wolontariusze. Z nadzieją patrzę na młode pokolenie, które przejawia coraz więcej zainteresowania tą formą posługi. Zapraszam do jej realizacji Parafialne Zespoły Caritas, ale też każdego, na miarę możliwości i odpowiednio do potrzeb, w swoim środowisku życia.

bp Andrzej Czaja

wvm7x_