Telefon: +32 410 64 19    E-mail: pm05@poczta.onet.pl

Refleksja

Jan Chrzciciel – to już przeddzień wystąpienia Jezusa. Ale prorok Izajasz, wołający: "Przygotujcie drogę Panu, prostujcie ścieżki dla Niego”, żył siedem wieków wcześniej. A i dzisiaj kaznodzieje powtarzają to samo: "Zmieńcie się! Nawróćcie!”. Czyżby tysiąclecia historii wypełnione były wciąż tym samym wołaniem? Czyżby ludzie ciągle potrzebowali nawrócenia? Tak. Od dnia dramatu pod drzewem poznania dobra i zła. Od momentu grzechu pierworodnego ciągle potrzeba naprawy życia, postępowania, myślenia. I nigdy nie brakowało takich, którzy tej potrzeby nie widzieli: "Abrahama mamy za ojca” – jesteśmy więc doskonali i żadnego nawrócenia nie potrzebujemy. Prorok znad Jordanu gromi ich: "Z tych kamieni może Bóg wzbudzić dzieci Abrahamowi!”. Niedługo później z tym samym wezwaniem stanął wśród swoich rodaków Jezus. Po zmartwychwstaniu posłał uczniów na cały świat. W pierwszej przemowie apostoła Piotra w dniu Pięćdziesiątnicy wróciły słowa tego samego wezwania: "Nawróćcie się... i niech każdy z was ochrzci się w imię Jezusa Chrystusa na odpuszczenie grzechów waszych” (Dz 2,38).

Jak liczne mogły być tłumy nad Jordanem? "Jerozolima, cała Judea i cała okolica nad Jordanem” – w końcu to mała cząstka ówczesnego świata. A w słowie "cała” jest na pewno sporo przesady charakterystycznej dla człowieka Orientu. Tych trzech tysięcy ochrzczonych po wspomnianym wystąpieniu Piotra nikt dokładnie nie liczył, a do Jerozolimy na święta przybyło i tak wielokrotnie więcej pielgrzymów. Usłuchała więc mała część. Podobnie jest za naszych dni. Widzimy w świecie tyle moralnego zła, brudu i nieporządku. Zbrodnie przeciw życiu. Grzechy przeciw rodzinie. Nadużycia własności. Manipulacje prawdą – żeby wymienić tylko te cztery fundamentalne wartości i obszary ludzkiego świata. Czy nawrócenie jednostek, a nawet tysięcy w skali milionów coś znaczy? Tym bardziej że ci, którzy mają największy wpływ na kształtowanie opinii publicznej i wzorców postępowania, tak często nie dorastają do minimalnego poziomu moralnego. Jakie więc znaczenie będzie miało moje nawrócenie? Może nie warto sobie tym głowy zawracać?

"To, co niegdyś zostało napisane, napisane zostało i dla naszego pouczenia, abyśmy dzięki cierpliwości i pociesze, jaką niosą Pisma, podtrzymywali nadzieję”. O nadziei pisze do Rzymian i do nas apostoł Paweł. Nadzieja bywa wątła, słaba, gasnąca. I nie dziwię się. Zło zda się dominować. Dlatego nadzieję trzeba podtrzymywać, umacniać, rozpalać. I to jest zadanie chrześcijan. Dlatego nie pytam, czy moje nawrócenie, czy mój wysiłek ku dobremu zdoła zmienić świat. Nadzieja to przeświadczenie, że Bóg dostrzeże każdy, najmniejszy nawet okruch dobra i wkomponuje w wielkie dzieło stworzenia i odkupienia. Wielkie sprawy? Tak. Ale te małe też są potrzebne.

Już kolejny w naszym życiu Adwent – czas nadziei. Wszyscy, którzy od wieków wołają: "Nawracajcie się!”, są ludźmi nadziei. Wiedzą, że gdy nawraca się jeden człowiek, to cały świat staje się lepszy. Bo wzrostu królestwa niebieskiego nie mierzy się miarą ludzkiej statystyki.

Ks. Tomasz Horak


Złota myśl tygodnia

Kościół jest też wielkim darem dla świata, ale tego świat nie pojmuje. Potrzeba bowiem wiary, by to zobaczyć i Boży dar przyjąć.

bp Andrzej Czaja


Na wesoło

Przychodzi koń do baru:

- Poproszę dużą colę z lodem.

- 20 zł.

Kiedy koń powoli sączy swoją colę, barman zagaduje:

- Rzadko widujemy tu konie.

- Nie dziwię się. Cola za 20 zł…


Święci patronowie

Święta Leokadia

Leokadia pochodziła z Toledo. Informacje o niej są skąpe. Najstarszy opis jej męczeńskiej śmierci pochodzi z wieku VII. Według Martyrologium Rzymskiego, kiedy cesarz Dioklecjan wydał edykt prześladowczy (w roku 303), namiestnik rzymski w Toledo nakazał uwięzić wszystkich, którzy jawnie przyznawali się do chrześcijaństwa albo którzy zostali jako tacy oskarżeni. Wśród nich znalazła się Leokadia, mieszkanka Toledo, dziewica. Dacjan, namiestnik, usiłował ją skłonić do odstępstwa najpierw pochlebstwem i obietnicami, potem groźbą, wreszcie tak wyszukanymi mękami, że w więzieniu zmarła z wycieńczenia. Był to rok 304. Wspomniany żywot z wieku VII głosi to samo, chociaż ubarwił śmierć legendarnymi szczegółami.

Kult św. Leokadii miał swoje centrum w Toledo przy świątyni wzniesionej na jej grobie przez metropolitę św. Helladiusza. Metropolita Toledo, Sixila, pisze, że za jego czasów (w. VIII) obchodzono bardzo uroczyście jej doroczną pamiątkę 9 grudnia. W obecności króla, prymasa i mnóstwa wiernych otwierano grobowiec Świętej i wtedy przemawiał ku czci patronki miasta arcybiskup Toledo. Pisze on nadto, że wielkiej czci doznawał welon Świętej. Do rozprzestrzenienia kultu Leokadii przyczyniły się słynne toledańskie synody kościelne w latach 633, 636, 638 i 694, odbywające się w katedrze, w której pochowano Świętą.

Kiedy Arabowie w wieku VIII zajęli Toledo, relikwie św. Leokadii przeniesiono do Oviedo, gdzie również wzniesiono świątynię ku jej czci. W wieku XI relikwie Świętej przewieziono aż do Belgii, gdzie do wieku XVI odbierały cześć w opactwie Saint-Ghislain. Kiedy jednak wybuchły w Belgii wojny religijne i zaistniało niebezpieczeństwo, że protestanci zniszczą relikwie, w roku 1587 przewieziono je z powrotem do Toledo, gdzie odbierają cześć w słynnej katedrze. Św. Leokadia jest patronką Hiszpanii i Toledo.

W ikonografii św. Leokadia przedstawiana jest z palmą męczeńską. Jej atrybutem jest wieża.


Opowiadanie

Dwaj przyjaciele

Starszy nazywał się Frank i miał 20 lat. Młodszy Ted miał 18 lat. Wiele czasu spędzali razem, ich przyjaźń sięgała czasów szkoły podstawowej. Razem postanowili zaciągnąć się do wojska. Przed wyjazdem przyrzekli sobie u rodzinom, że będą wzajemnie uważać na siebie.

Szczęście im sprzyjało i znaleźli się w tym samym batalionie. Batalion ich został wysłany na wojnę. Było to straszliwa wojna, pośród rozpalonych piasków pustyni. Przez pewien czas Frank i Ted przebywali o obozie, chronionym przez lotnictwo. Lecz któregoś dnia pod wieczór przyszedł rozkaz by wkroczyć na terytorium nieprzyjaciela. Żołnierze pod piekielnym ogniem wroga dotarli do pewnej wsi. Ale nie było Teda. Frank szukał go wszędzie. Znalazł jego nazwisko w spisie zaginionych. Zgłosił się u komendanta z prośbą o pozwolenie na poszukiwanie jego przyjaciela.

- To jest zbyt niebezpieczne - odpowiedział komendant. - Straciłem już twego przyjaciela, straciłbym również ciebie. Tam ostro strzelają.

Frank mimo wszystko poszedł. Po kilku godzinach znalazł Teda śmiertelnie rannego. Ostrożnie wziął go na ramiona. Nagle dosięgnął go pocisk. Nadludzkim wysiłkiem udało mu się donieść przyjaciela do obozu.

- Czy warto było umierać, by ratować umarłego? - spytał komendant.

- Tak - wyszeptał Frank, gdyż przed śmiercią Ted powiedział: - Wiedziałem, że przyjdziesz.

To właśnie powiemy Bogu w takiej chwili: "Wiedziałem, Boże, że przyjdziesz!"


Wierzę w Kościół – katechezy o Domu Bożym dla nas cz. 2.

Ta wiara w Kościół wiąże się ściśle z wiarą Kościołowi. Akt zawierzenia Kościołowi również odnosi nas do Boga, wiąże nas z Bogiem. Wierzę Kościołowi to znaczy: ufam mu i polegam na nim, nie dlatego, że kierują nim mądrzy ludzie, lecz dlatego, że jest dziełem Bożym, że Jego Głową, kamieniem węgielnym jest Jezus Chrystus i że prowadzi go Duch Święty. Dlatego wierzę Kościołowi, że jest zbudowany na Bogu i to, co do nas mówi, jest oparte na Bożym autorytecie.

Na kanwie takiej symbiozy, takiego powiązania wiary w Kościół i wiary Kościołowi urzeczywistnia się i rozwija wiara w to, co Kościół podaje do wierzenia. Chodzi tu o wiarę szukającą zrozumienia (fides quaerens intellectum), która uznaje w Kościele depozytariusza, spadkobiercę treści objawionych przez Boga. Kościół podaje nam do wierzenia to, co od Boga bierze – to, co od Boga wziął. Tu chodzi o wiarę w to, co Kościół do wierzenia podaje.

W ten sposób, wierząc w Kościół, wierząc Kościołowi i wierząc tak, jak Kościół naucza, urzeczywistniam wraz z innymi, którzy też tak jak ja, można powiedzieć potrójnie wierzą, wspólnotę wiary, czyli Kościół. To znaczy, że Kościół jest równocześnie przedmiotem i środowiskiem wiary chrześcijanina (por. KKK 1124), przestrzenią wiary, w której ta się aktualizuje. Kiedy podważam rzeczy, które do wierzenia podaje, uderzam w jego egzystencję, dobro i rozwój, a także we własną egzystencję chrześcijańską.

bp Andrzej Czaja

wvm7x_