Telefon: +32 410 64 19    E-mail: pm05@poczta.onet.pl

Refleksja

„Gdybyś był Marią, czy drugą Marią, czy Salome, czy Joanną, przyszedłbyś płakać do grobu z samego rana. Zobacz odwalony kamień grobowy, może i aniołów, i samego Jezusa. Powiedz coś i posłuchaj głosu. Jeśli usłyszysz: „Nie trzymaj się Mnie”, stój z daleka, uczcij Słowo, lecz się nie smuć. Wie On, komu się najpierw ukazać. Święć zmartwychwstanie. Pomóż Ewie, która pierwsza upadła, ale też i pierwsza pozdrowiła Chrystusa, i daj znać uczniom.

Stań się Piotrem czy Janem, pospiesz do grobu, wyprzedzaj lub biegnij razem, odbywając piękny wyścig. A jeśli w biegu zostaniesz wyprzedzony, zapałem zwyciężaj, nie pochylaj się, aby zaglądać do grobu, ale wejdź do środka. A gdybyś jak Tomasz nie był w gronie apostołów, którym się Chrystus ukazuje, to skoro Go zobaczysz, nie bądź niewiernym; a gdyby ci zabrakło wiary, uwierz tym, którzy o tym opowiadają; jeżeli zaś i im nie wierzysz, to uwierz śladom gwoździ”.

Tymi słowami św. Grzegorz z Nazjanzu przypomina nam, że zmartwychwstanie nie jest tylko wydarzeniem historycznym. Wspominamy je nabożnie i z wielkim szacunkiem, ale gdybyśmy na tym poprzestali, to przegapilibyśmy łaskę, którą udziela nam Bóg. Zmartwychwstanie dzieje się dzisiaj! Tutaj! Teraz!

Różne okoliczności Twojego życia wpisują się historie Marii, Salome, Joanna, Piotra, Jana, Tomasza, pozostałych uczniów. Rozterki, wątpliwości, pustka, nadzieja, radość, poruszenie, entuzjazm – cała paleta stanów ich ducha, emocji, woli – są „krainą”, w której chce zanurzyć się Duch Święty.

Odkryj, że spotkania ze Zmartwychwstałym w czasie liturgii, są naprawdę Twoimi spotkaniami. Po takim spotkaniu nic już nie jest, jak dawniej. Serce wstaje z martwych.

Złota myśl tygodnia

Nasza nadzieja ma na imię Jezus. Świętujmy Paschę z Chrystusem! On jest żywy i wciąż przechodzi, przemienia i wyzwala.

papież Franciszek


Życzenia dla parafian

Drodzy Parafianie i Goście, Bracia i Siostry,

Życzę Wam, abyście w czasie tej Wielkanocy spotkali Zmartwychwstałego Jezusa i odkryli, że Jego grób jest naprawdę pusty. Niech nadzieja płynąca ze zwycięstwa Chrystusa pokona wszelką niepewność, lęk i bezradność, która próbowała zagościć w minionych tygodniach w naszych sercach. Przyjmijcie i uwierzcie na nowo w to, że z Chrystusem każdy krzyż kończy się zmartwychwstaniem.


Na wesoło

W Poniedziałek Wielkanocny ksiądz rozpoczyna kazanie:

- Drodzy bracia i siostry, dzisiaj będziemy chcieli rozważać o dwóch uczniach idących do Emaus.

W pierwszej części kazania zastanowimy się ilu ich było, a w drugiej, dokąd szli…

W Wielkanoc chłop wchodzi do stodoły i mówi do krowy:

- Mućka, powiedz co!

- Nic z tego! Ja mówię tylko w Wigilię.


Opowiadanie

Gdzie jest baranek?

Od Wielkiego Czwartku do Niedzieli Wielkanocnej ministranci mają mnóstwo pracy w kościele. Ileż się wtedy trzeba natrudzić, ilu nowych rzeczy trzeba się nauczyć?

W Wielką Sobotę Marek od rana był już w kościele. Biegali z Kajtkiem tak przejęci, że całkiem zapomnieli przyklękać przed Hostią w monstrancji. Jakby tam Pana Jezusa już nie było i jakby została tylko Jego zimna gipsowa figura. Potem stali ze strażakami na warcie przy Bożym grobie, zapatrzeni w hełmy i halabardy. W końcu weszli zmęczeni do pokoju nazwanego ciemnicą, usiedli i zasnęli. Dziwne, ale mieli taki sam sen: że spotkali na łące małego białego baranka, na którego rzuciły się jakieś psy, kruki, gawrony… Chcieli go ratować, lecz zlękli się gromady drapieżników. Te w końcu go zostawiły, ale baranek umierał cały we krwi. Podeszli do niego i obaj zaczęli płakać tak bardzo, jakby nie tylko baranek, ale cały świat umarł na amen. Chcieli go zanieść do kościoła, ale on im nagle gdzieś zniknął. I wtedy obaj się przebudzili, obaj z tym samym pytaniem:

- Gdzie jest baranek?!

Lecz wszędzie było ciemno jak w grobie…

Zlękli się, że naprawdę wszystko umarło wraz z barankiem i rozpłakali się w głos. Zaczęli szukać po omacku. I nagle w kącie ich oczom ukazało się światło tak jasne, że nie mogli patrzeć… Tuż przed sobą zobaczyli świetlistą monstrancję z Hostią, a pod nią… figurkę Baranka – takiego samego jak ten ze snu. I wtedy obaj uklękli tak pięknie i nisko, jak nigdy…

Klęczeli tak i klęczeli, aż ksiądz wziął monstrancję z Panem Jezusem, a w kościele zabrzmiało głośne i radosne „Alleluja!”. Chłopcy podnieśli umorusane twarze, a w ich oczach błysnęło coś złotego i radosnego jak czerwona chorągiewka Baranka z krzyżykiem. Wstali i śpiewali ze wszystkimi najgłośniej, jak umieli. Potem, gdy wracali do domu, Marek powiedział do Kajtka:

– Wiesz, ten sen, ten baranek, ta ciemność… to Pan Jezus dał nam znak, że On tu jest naprawdę żywy, tylko myśmy to przegapili.


Wierzę w Kościół – katechezy o Domu Bożym dla nas cz. 20.

Rzecz jasna, tego typu Boża realizacja Kościoła, jak mówi św. Ireneusz z Lyonu na przełomie II i III wieku, „rękami Boga, to jest przez Syna i Ducha Świętego” (Adversus haereses V, 6, 1), bynajmniej nie wyklucza ludzkiego wkładu w powstanie i urzeczywistnianie się Kościoła. U podstaw historycznej genezy Kościoła znajduje się świadoma aktywność uczniów Chrystusa, wyrażająca się w ich osobistym akcie wiary i zakorzeniona w konkretnych realiach życia (por. Ef 2,11–21).

Możliwość ich wkładu w urzeczywistnianie Kościoła wiąże się z respektowanym w Królestwie Niebieskim mandatem związywania i rozwiązywania, jaki Piotr i apostołowie otrzymali od Jezusa (por. Mt 16,19; J 20,22). Wynika zeń, że kolegium Dwunastu z Piotrem na czele oraz biskupi, ich prawowici następcy, mogą ukonkretnić inicjatywy i twórcze dla Kościoła dokonania Jezusa. Z historii znamy wiele tego typu aktów konstytutywnych dla Kościoła, dokonanych przez Apostołów i ich następców. Mam na myśli postanowienia tzw. Soboru Jerozolimskiego czy ustanowienie diakonów, a później choćby ustalenie kanonu Ksiąg Świętych, ukonstytuowanie wyznania wiary, określenie rytów sprawowania i liczby sakramentów, ustalenie trzech stopni sakramentu święceń i wiele innych. Tym sposobem Apostołowie są fundamentami Kościoła, a ich następcy jego współbudowniczymi.

bp Andrzej Czaja

wvm7x_